W ostatnich tygodniach szybko rosną ceny paliw, ale wiele wskazuje na to, że już niedługo więcej zapłacimy też za wiele produktów żywnościowych. Pytani przez Business Insidera eksperci wskazali, czego możemy się spodziewać na sklepowych półkach.
Dobrą wiadomością jest to, że ceny nie będą rosły już tak szybko, jak w ubiegłym roku, gdy inflacja w wielu kategoriach produktów śrubowała rekordy – napisano.
— Dynamika wzrostu cen żywności w końcówce roku będzie hamować. Nawet nie dlatego, że na rynku dzieje się coś nadzwyczajnego, ale po prostu w ubiegłym roku byliśmy świadkami naprawdę wysokich wzrostów. Dziś niejako korzystamy na efekcie wysokiej ubiegłorocznej bazy – tłumaczył Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole, ekspert ds. rynków rolnych.
To nie oznacza jednak, że nic nie zdrożeje. Analitycy zwracają uwagę na niektóre produkty, które zwyżkują na światowych giełdach. — Zapewne zdrożeją takie artykuły jak kawa czy kakao, bo na światowych rynkach ostatnio zauważalnie poszły w górę — przyznał Olipra.
Zastrzegł jednak, że są to kategorie, które stanowią dużą część koszyka polskiego konsumenta - czytamy.
Dla polskich gospodarstw domowych znacznie ważniejsze może okazać się to, że na skupach rosną ceny nabiału. Swoje cenniki zmieniło już część polskich mleczarni – wskazano w treści.
Mleko na skupach i giełdach towarowych drożeje, a niemieckie Centrum Informacji i Badań Przemysłu Spożywczego (IFE Institut) wskazuje, że ceny są najwyższe od dziesięciu miesięcy. Zapewne konsumenci również to odczują, choć trudno wieszczyć radykalne wzrosty – zauważono w informacji.
— Wyhamowanie produkcji mleka na najważniejszych rynkach i wzrost popytu, na który przekładać się będzie rosnąca siła nabywcza konsumentów, mogą spowodować, że ceny niektórych produktów mleczarskich odbiją. Na razie nie są to duże ruchy, a ceny artykułów mleczarskich na poziomie hurtowym wciąż pozostają niższe niż przed rokiem – mówił Mariusz Dziwulski, ekspert ds. rynków rolnych w PKO BP.
Jakub Olipra wskazał, że wzrost cen, nawet jeśli nastąpi, to może nie okazać się trwały - czytamy.
— Ceny produktów mlecznych w hurcie ostatnio wzrosły, ale nie uważam, żeby to była trwała tendencja. Podaż u największych producentów spadła, ale ożywienie w Chinach niekoniecznie musi okazać się trwałe – ocenił.
Nie oznacza to jednak, że na długo zapomnimy o zauważalnie rosnących cenach – zastrzegł dalej.
– Oczekujemy, że z końcem roku dynamika cen żywności w Polsce wyhamuje do ok. 5 proc. Spodziewamy się jednak, że od nowego roku czekają nas zauważalne wzrosty związane z powrotem 5 – procentowej stawki VAT na żywność – ocenił Jakub Olipra.
Dziś 0 zamiast 5 proc. VAT dotyczy podstawowych produktów żywnościowych takich jak mięso, owoce i warzywa, pieczywo czy mleko – wskazano w informacji.
— Kalendarz polityczny znacznie utrudnia zmiany w tej kwestii. Wcześniej prognozowaliśmy, że rząd będzie stopniowo podnosił VAT na żywność do 5 proc., ale teraz widać, że nawet gdyby chciano tak zrobić, to nowy rząd będzie miał bardzo mało czasu na wprowadzenie takiego rozwiązania – dodał Olipra.
— W efekcie podbije nam to dynamikę cen żywności o ok. 4 pkt proc., a więc w styczniu możemy osiągnąć łącznie ok. 8 proc. — przekonywał.
Od 2024 r. wzrośnie również akcyza. Obecny projekt budżetu zakłada podwyżkę tego podatku o 5 proc. na napoje alkoholowe oraz o 10 proc. na papierosy – czytamy dalej.
— Pewien wpływ na ceny żywności w Polsce może mieć wzrost cen paliw czy wzrost płacy minimalnej. Trudno jednak spodziewać się, że będą to czynniki, które w znaczny sposób powstrzymają istniejące trendy – dodał Jakub Olipra.
Droższe paliwa mogą sprzyjać np. wyższym cenom cukru i olejów. Choć w tym drugim przypadku wpływ ten będzie łagodzony innymi czynnikami. — Ceny na rynkach paliw, w tym głównie ropy, istotnie wpływają na zmienność cen takich produktów jak cukier czy też oleje roślinne z uwagi na powiązanie z sektorem biopaliw. Niemniej w przypadku surowców oleistych czynnikami, które mają obecnie większe znaczenia, są zmiany po stronie podażowej. To m.in. większa produkcja oleju palmowego, wzrost światowych zbiorów soi czy też wysokie dostawy nasion słonecznika oraz rzepaku – tłumaczył Dziwulski.
Analityk PKO BP wskazał, że część podwyżek cen, jaka nas czeka, jest też związana z tym, że produkty kupowane są poza sezonem.
— Okres zimowy na ogół przynosi sezonowe wzrosty cen, najbardziej widoczne w przypadku owoców i warzyw. Związane jest to z mniejszą dostępnością tych produktów, kosztami przechowywania i kosztami produkcji warzyw spod osłon. Jeżeli mówimy o zmianach rocznej dynamiki cen, to należy wziąć pod uwagę ceny nośników energii, które obniżyły się w stosunku do roku poprzedniego, a także uwarunkowania pogodowe, które będą istotnie wpływać na ceny. W przypadku łagodniejszej zimy presja na sezonowe wzrosty cen nie musi być duża – ocenił.
Wszystko wskazuje na to, że więcej będziemy płacić przynajmniej za część popularnych warzyw i owoców – wskazał dalej analityk.
— Istotnie podrożały ziemniaki — tegoroczna niska podaż (kolejny rok spadków do historycznie niskiego poziomu) w Polsce przekłada się na to, że konsumenci muszą zapłacić za nie więcej. W sierpniu był to najsilniej drożejący produkt w koszyku żywnościowym. Mniejsza podaż w kraju przekłada się na wzrosty cen owoców, m.in. jabłek. A zmniejszona podaż tych owoców w skali świata ma odzwierciedlenie w cenach soku jabłkowego – spuentował Dziwulski.
Rynek nieruchomości odnotowuje permanentny wzrost cen nieruchomości mieszkalnych. (jmk)
Foto: Rzeczpospolita // Adobe Stock
Źródło: Businessinsider.com.pl