Po wzroście rentowności krajowych dziesięciolatek o 1,8 pkt proc. od stycznia do listopada, nareszcie rysują się szansę na korektę i wzrost cen. Gorzej, że stoi za nią obawa o spowolnienie gospodarcze.
Na niemieckim i amerykańskim rynku obligacji skarbowych wyhamowanie spadków (zwyżek rentowności) nastąpiło już niemal przed miesiącem, a teraz rynek rozstrzyga, czy korekta nabierze rozpędu. Jest to możliwe o tyle, że choć w USA i w Niemczech inflacja notuje nie widziane od dekad poziomy, prasa spekuluje, że Jerome Powell straci stanowisko szefa Fed, a zastąpi go Lael Brainard, która uchodzi za zwolenniczkę daleko gołębiej polityki monetarnej niż Powell, choć przecież ten ostatni też nie dał się poznać jako konserwatysta.
U nas Adam Glapiński, prezes NBP, daje odpór krytyce, która spadła na niego w związku ze wzrostem inflacji i zbyt opieszałą reakcją Rady Polityki Pieniężnej. Choć wysuwane przez niego argumenty (zdaniem prezesa NBP, gdyby nie działania banku stopa bezrobocia sięgnęłaby 20 proc., a inflacja jest po prostu ceną za zachowanie wzrostu gospodarczego) są mocno dyskusyjne, wygląda na to, że rynek przyjmuje do wiadomości, iż tegoroczna szarża rentowności zaszła zbyt daleko i rentowność dziesięciolatek cofnęła się z 2,97 proc. w zeszłym tygodniu do 2,84 proc. w piątek po południu.
Jest to o tyle istotne dla rynku obligacji korporacyjnych, że straty w funduszach dłużnych związane z zachowaniem rentowności skarbowych przełożyły się na decyzje inwestorów o umorzeniach jednostek, co z kolei osłabia popyt z ich strony na dług, w tym także korporacyjny. Zatrzymanie spadku cen papierów skarbowych może zatrzymać umorzenia, a zarządzającym dać czas na przemodelowanie portfeli tak, aby były w mniejszym stopniu podatne na wahania związane z ryzykiem stopy procentowej. Bo bez względu na zbliżającą się korektę, wygląda na to, że ryzyko stopy procentowej będzie nadal odciskać mocne piętno na wynikach funduszy i wprowadzi sporą zmienność, do której uczestnicy tych ostatnich bynajmniej nie są przyzwyczajeni.
Obligacje korporacyjne, których oprocentowanie w większości przypadków zależne jest od wysokości stóp WIBOR wydaje się dobrym remedium na tego typu zmartwienia. Dzięki ostatnim zwyżkom obligacje firm wejdą w nowe okresy odsetkowe z oprocentowaniem wyższym o ok. 1,5 pkt proc. (w porównaniu do września i wcześniejszych miesięcy). Rynek być może zapędził się w spekulacjach, że WIBOR osiągnie 3 proc. w terminie dwunastu miesięcy, ale 2 proc. wydaje się całkiem osiągalne, a to oznaczałoby dalszy wzrost WIBOR o kilkadziesiąt punktów. W 2022 r. inwestorzy posiadający w portfelach obligacje firm mocno skorzystają na obecnym zamieszaniu, natomiast papiery indeksowane inflacją mogą nie być tak atrakcyjne jak obecnie. Przyjmując, że tym razem projekcja inflacyjna ma szansę pokryć się z rzeczywistością, średnie oprocentowanie czteroletnich obligacji oszczędnościowych sięgnie w całym okresie inwestycji około 3,8 proc. Nie jest to mało jak na papiery skarbowe, ale znacznie mniej niż 8-10 proc., na które mają chrapkę posiadacze tego rodzaju obligacji, które wchodzą w okresy odsetkowe w okresie grudzień-marzec.
Na koniec jeszcze jedno ostrzeżenie. Po naszej publikacji o ofercie „obligacji społecznych”, komunikaty w tej sprawie wydały KNF i BFG (platforma sprzedażowa wykorzystywała logotypy tych instytucji, a w całości posłużyła się layotem strony obligacjeskarbowe.pl).
Foto: Parkiet.com