10,6 proc. od mBanku

10,6 proc. od mBanku

Na Catalyst zadebiutowały obligacje kapitałowe mBanku z oprocentowaniem ustalonym 10,63 proc. przez najbliższych pięć lat. Zła wiadomość jest taka, że papiery nie mogą trafić do portfeli indywidualnych nabywców, nawet jeśli ich na to stać i nawet gdyby sami byli ekspertami od obligacji.

Po tym wstępie powinno być już wiadomo, że nie są to zwykłe obligacje. Bank nawet nie wlicza ich do pasywów, ale właśnie do kapitałów. Są to bowiem obligacje bez wyznaczonego terminu spłaty, bliskie obligacjom wieczystym. Tylko bliskie, ponieważ bank ma prawo wykupić obligacje po pięciu latach, jeśli uzna to za opłacalny ruch. Ma prawo także… uznaniowo zawiesić spłatę odsetek lub obniżyć nominał obligacji, gdyby sytuacja tego wymagała (tj. spadku współczynnika kapitału podstawowego poniżej 5,125 proc.). Te ryzyka tłumaczą, dlaczego oprocentowanie ustalono na takim akurat poziomie. Nawiasem mówiąc przypadki wieloletniego zawieszenia spłaty odsetek zdarzały się już w Europie, o czym wspominali uczestnicy niedawnego Kongresu Obligacji Korporacyjnych. Po pięciu latach oprocentowanie zostanie zmienione, ale nadal nie będzie niskie. Marżę ustalono bowiem na 6 pkt proc. powyżej stopy IRS. To wysoka marża jak na papiery bankowe, i popyt inwestorów instytucjonalnych okazał się tak duży, że choć pierwotnie planowano emisję na 750 mln zł, bank zdecydował się uplasować za jednym zamachem cały program emisji obligacji AT1, to jest 1,5 mld zł. A zapisy i tak zredukowano. To pierwsze tego typu obligacje na polskim rynku i prawdopodobnie ze względu na wysokość oprocentowania, mBank nieprędko znajdzie naśladowców. 10,6 proc. to wysoki kupon, który od razu budzi pytania w rodzaju „ile kart kredytowych trzeba sprzedać, żeby zarobić na odsetki?”. Pytanie jest tylko pozornie słuszne. Ponieważ mBank ma nadzieję (zgodę wyrazić musi KNF) na wliczenie obligacji do kapitału dodatkowego Tier1, będzie mógł udzielić kredytów o wartości wielokrotnie większej niż wartość emisji. Innymi słowy, mBank pozyskał środki na zwiększenie akcji kredytowej i nawet jeśli będzie udzielał kredytów o niższej marży, ale o wielokrotnie większej wartości i tak na operacji zarobi.

Niestety, obligacje mBanku nie mogą być przedmiotem transakcji wśród inwestorów indywidualnych. Nie chodzi tylko o nominał (500 tys. zł), ale nawet najbogatszych Polaków i nawet tych najlepiej zorientowanych w ryzyku związanych z papierami dłużnymi, nie dopuszcza do nich ustawa o obligacjach.

Inwestorzy indywidualni mogą bez przeszkód uczestniczyć w publicznych emisjach obligacji przeprowadzanych na podstawie prospektów i memorandów. Nieoczekiwanie, zakończona w tym tygodniu emisja obligacji Bestu nie zakończyła się redukcją zapisów. Z 60 mln zł grupa pozyskała 41,6 mln zł, choć zaledwie miesiąc wcześniej plasowała papiery na tych samych warunkach (z o pół roku krótszym terminem spłaty, ale dwa dodatkowe okresy odsetkowe to w obecnych warunkach raczej zaleta niż wada) i popyt niemal dwukrotnie przewyższył wartość emisji (także było to 60 mln zł). Trudno nadążyć za potrzebami inwestorów. W tym tygodniu do grona firm ubiegających się o ich względy dołączyła PragmaGo, która po dwóch latach przerwy chyba już na dobre wróciła do emisji obligacji zabezpieczonych, co pozwala zaoferować niższą marżę, ale też wzmacnia pozycję inwestorów.

W niemałą konsternację ponownie wprawił inwestorów Adam Glapiński, prezes NBP, który oświadczył, że dopiero jesienią przyszłego roku RPP zacznie dyskutować nad obniżkami stóp, a same cięcia nie pojawią się wcześniej niż w 2026 r. W efekcie rentowność naszych dziesięciolatek skoczyła o 25 pkt bazowych dając inwestorom okazję zakupu przecenionych papierów. Ostatecznie, przesunięcia decyzji w czasie to specjalność RPP, co nie oznacza jeszcze, że nie da się na nich zarobić.

Foto: wGospodarce //Fratria / AS
Emil Szweda, Obligacje.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.