Obecna inflacja w Polsce ma bardzo złożony charakter, gdyż wynika jednakowo z czynników wewnętrznych, jak i zewnętrznych, które determinują dwucyfrowy już wzrost cen w gospodarce narodowej.
Jako dwie główne przyczyny wysokiej inflacji pochodzące z zewnątrz gospodarki wskazuje się zerwane łańcuchy dostaw oraz negatywne implikacje wynikające z wojny w Ukrainie, m.in. wzrost cen surowców oraz deprecjacja złotego. Po stronie czynników wewnętrznych można wskazać błędną politykę komunikacyjną NBP z ubiegłego roku, silne odbicie popytu konsumpcyjnego w warunkach ograniczeń podażowych oraz proinflacyjny charakter polityki fiskalnej. Ponadto wzrost cen napędza również spirala inflacyjna.
Ekonomiści spierają się jednak, czy spirala ta jest pochodną wzrostu płac (czyli kosztów pracy), czy wzrostu marż (czyli zysku). Postanowiliśmy więc rozwiać wątpliwości.
Spirala inflacyjna w teorii
W literaturze naukowej nie pojawia się zbyt wiele definicji pojęcia „spirala inflacyjna”. Jedną z nich wysuwa polski ekonomista i były minister finansów Grzegorz W. Kołodko: Inflacja jako proces ma swoje przyczyny pierwotne (sprawcze) i wtórne (wspomagające). To co w jednym przypadku jest pierwotne, w innym może być wtórne, i odwrotnie. Inflacja bowiem może zacząć się na wiele różnych sposobów. Wzajemne nakładanie się przyczyn sprawczych i wspomagających nadaje inflacji charakter procesu kumulatywnego, polegającego na nieustannym przesuwaniu się w górę ogólnego poziomu cen, a także dochodów i kosztów. Proces ten jest określany jako tzw. spirala inflacyjna. Jej działanie polega na samowspomaganiu się ruchu cen, dochodów i kosztów, które oddziałują nawzajem na siebie — raz ciągnąc, innym razem pchając pozostałe w górę
Jak wynika z wyżej przytoczonej definicji, spirala inflacyjna polega na wzajemnym oddziaływaniu dochodów, kosztów i cen, w taki sposób, że prowadzi to do wzrostu tychże mierników ekonomicznych, przy czym etapem końcowym tego procesu jest wzrost inflacji w gospodarce narodowej. Najogólniej rzecz biorąc, spiralę można rozpatrywać jako efekt konkurencji o utrzymanie ekonomicznego status quo lub polepszenie swojego dobrobytu jednych grup kosztem drugich.
Spirala jest wynikiem wzrostu płac, co następnie przekłada się na wzrost cen. Sytuacja może być jednak odwrotna — wzrost cen, a potem płac i tak „w kółko”. Dzieje tak się wtedy, gdy z czynników zewnętrznych bądź wewnętrznych następuje nadmierna inflacja. Rosnące ceny dóbr podstawowych (żywność, energia, odzież) zwiększają koszty utrzymania gospodarstw domowych. W efekcie pracownik oczekuje podwyżek płac wprost proporcjonalnie do rosnącej inflacji, aby utrzymać realny poziom swoich rozporządzalnych dochodów (siła nabywcza).
Spirala płacowo-cenowa czy marżowo-cenowa?
Zjawiskiem, które sprzyja powstaniu spirali inflacyjnej, jest napięty rynek pracy, tzn. taki, na którym popyt na pracę przewyższa podaż pracy. Efektem tego jest niska stopa bezrobocia. W okresie postpandemicznego ożywienia wzrosło zapotrzebowanie ze strony przedsiębiorców na pracownika, czego skutkiem jest obecny niedobór pracowników. Pod koniec ubiegłego roku odnotowano 137,4 tys. wolnych miejsc do pracy, co stanowiło wzrost o 62,8% r/r. Eksperci PAP wskazują, że w 2022 roku taki trend będzie kontynuowany. W kwietniu obecnego roku stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce znalazła się więc na rekordowo niskim poziomie 5,2%. Opierając się na Badaniu Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) bezrobocie jest również rekordowo niskie – 3,1%, natomiast stopa zatrudnienia rekordowo wysoka – 56%. Rynek pracy w Polsce jest rozgrzany do czerwoności.
Obecnie przeciętny poziom wynagrodzenia brutto w przedsiębiorstwach niefinansowych kształtuje się na poziomie 6626,95 zł. Od początku roku płace nominalne rosną w tempie dwucyfrowym, przy czym w kwietniu wzrost wyniósł aż 14,1%, co jest ponad dwudziestoletnim maksimum. W związku z powyższym wynagrodzenia na tle trendu sprzed pandemii uległy odchyleniu. Jednocześnie odchyleniu uległa inflacja CPI w Polsce, która również wzrasta w dwucyfrowym tempie. Kwietniowe odczyty inflacyjne GUS wskazują wzrost cen w Polsce r/r na poziomie 12,3% (cel inflacyjny NBP 2,5% +/- 1 pkt proc.). Dwucyfrowy wzrost płac i cen jest przejawem spirali płacowo-cenowej, z którym rzeczywiście trudno polemizować. Nie ulegając jednak ortodoksyjnemu myśleniu, warto ukazać „drugą stronę medalu”. Koncepcja istnienia spirali marżowo-cenowej również znajduje swoje odzwierciedlenia w danych makroekonomicznych.
A co z presją płacową? Presja płacowa napędzająca wzrost cen i wywołująca spiralę cenowo-płacową występuje wówczas, gdy przedsiębiorcy sztucznie podnoszą wynagrodzenia. Sztucznie tzn. bez wzrostu opisywanej już wydajności pracy. Wtedy wzrastają koszty pracy, w efekcie prowadząc do wzrostu cen. Jak się okazuje, koszty pracy są relatywnie niewysokie. Spójrzmy na dwa poniższe wykresy. Wykres pierwszy pokazuje jak kształtuje się dynamika poszczególnych kosztów działalności gospodarczej. Jak widać najszybciej rosną koszty materiałow i energii (42,7% r/r), czego przyczyną są rosnące ceny surowców energetycznych na światowych rynkach, które w I kw. 2022 roku wzrosły jeszcze bardziej, nasilając presję kosztową. W tym samym czasie dynamika kosztów pracy r/r wyniosła 14,9% i spośród wszystkich kategorii kosztów rosła w najniższym tempie.
Firmy oceniły bowiem, że w I kw. 2022 r. do wzrostu kosztów działalności w największym stopniu przyczyniły się rosnące ceny gazu, paliw, energii elektrycznej i surowców. Wzrost płac miał wyraźnie mniejsze znaczenie – czytamy w cokwartalnym raporcie NBP na temat koniunktury.
Esencja obecnej spirali inflacyjnej
Ekonomia jako nauka społeczna nie ogranicza się do ścisłych i niepodważalnych aksjomatów. W związku z powyższym poznanie prawdy polega na dyskusjach ekonomistów w oparciu o dane statystyczne, badaniach etc. Podobnie jest z dyskursem dotyczącym spirali inflacyjnej w Polsce. Z jednej strony istnieją omówione już dane empiryczne wskazujące na zaistnienie spirali płacowo-cenowej, zaś z drugiej strony spirala marżowo-cenowa ma również swoje uzasadnienie w realiach empirycznych. Jaki jest prawdziwy obraz rzeczywistości? Musimy szukać dalej.
Na jednym wykresie umieściłem dynamikę przeciętnych wynagrodzeń nominalnych oraz dynamikę rentowności firm w ostatnich latach. Wykres ten umieszczony jest poniżej. Nasuwają się dwa wnioski: 1) wzrost płac nominalnych z marginalnym odchyleniem kontynuuje dziesięcioletni trend, 2) dynamika rentowności po regresie w latach 2018-2020 momentalnie wróciła do wzrostowego trendu z lat 2013-2017. Oznacza to więc, iż zdecydowanie większy boom nastąpił w zyskach firm, aniżeli w płacach.
Wiele atrybutów ekonomicznych (m.in. zadłużenie, deficyt finansów publicznych, podatki) porównuje sie do poziomu PKB, gdyż pozwala to ocenić czy poziom danego wskaźnika realnie spadł czy też zmalał w danym roku. Takie same obliczenia stosuje się również biorąc pod uwagę wyniki finansowe przedsiębiorstw oraz zagregowany poziom płac w gospodarce narodowej.
Zagregowany wynik finansowy netto polskich przedsiębiorstw (>49 osób) w stosunku do PKB jest na rekordowo wysokim poziomie 9%. Od połowy 2020 roku wskaźnik ten wzrosł ponad dwukrotnie, co jest kolejnym dowodem na istnienie „marżowego boomu”. Sytuacja ekonomiczna średnich i dużych przedsiębiorstw w Polsce nigdy nie była tak dobra.
Foto: Obserwator Gospodarczy
Źródło: Raport Obserwatora Gospodarczego
Pełny raport: `https://obserwatorgospodarczy.pl/2022/05/29/spirala-placowo-cenowa-czy-marzowo-cenowa-raport-og/