Co utrudnia walkę z inflacją

Co utrudnia walkę z inflacją

Ekspansywna polityka fiskalna powoduje, że dziesiątki miliardów złotych zostaje w kieszeniach gospodarstw domowych. To zdaniem ekonomistów mocno utrudnia Radzie Polityki Pieniężnej skuteczniejszą walkę z inflacją, bo popyt konsumentów wciąż jest zbyt silny i firmy nadal są w stanie przerzucać wzrost swoich kosztów na produkty końcowe i klientów – podał serwis Busienessinsider.com.pl

Jak mówił na niedawnej konferencji prasowej Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.

— Nie mamy kryzysu, gospodarka się bardzo szybko rozwija. Tempo wzrostu gospodarczego jest za wysokie z punktu widzenia inflacji. Konsumenci mają za dużo pieniędzy. Czy może mieli, bo akceptowali wzrost cen dokonywany przez firmy.

Dodał, że w sektorze przedsiębiorstw (firmy zatrudniające 10 osób i więcej) płace rosły systematycznie szybciej niż inflacja. Dlatego popyt i siła nabywcza konsumentów była wysoka. Chociaż — jak zaznaczył — nie u każdego i niektórzy, głównie najmniej zamożni, nie byli w stanie akceptować wzrostu cen.

Czy faktycznie konsumenci "mają dużo pieniędzy"? Z jednej strony wysoka i wciąż przyśpieszająca inflacja bazowa — czyli wskaźnik cen konsumpcyjnych z wyłączeniem energii, paliw i żywności — rośnie i we wrześniu mogła zbliżyć się do 10,7 proc. rok do roku, co wskazuje na silny popyt krajowy. Jednak z drugiej sprzedaż detaliczna słabnie (choć wciąż dynamika jest dodatnia, w sierpniu urosła o 4.2 proc. rok do roku).

— Mimo skoku inflacji i znacznego pogorszenia się nastrojów konsumenckich wydatki gospodarstw domowych utrzymały się w ostatnich miesiącach na wysokim poziomie. W II kwartale zwiększyły się o ponad 2 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami roku. Sprzyjały temu zgromadzone w trakcie pandemii oszczędności oraz napływ uchodźców z Ukrainy — skomentował Marcin Kujawski, ekonomista BNP Paribas Banku Polska.

W kolejnych miesiącach tego i w przyszłym roku spodziewa się jednak, że dynamika wzrostu konsumpcji się obniży. — W kierunku niższego spożycia oddziaływać będą podwyżki stóp procentowych oraz wysoka inflacja, które mocno ograniczą siłę nabywczą dochodów. Jednak wakacje kredytowe, transfery fiskalne oraz pula posiadanych przez gospodarstwa domowe oszczędności powinny utrzymać konsumpcję na ścieżce wzrostu — zauważył Kujawski.

Być może w kierunku osłabienia popytu działać będzie hamowanie wzrostu realnych wynagrodzeń. W sierpniu średnie płace w sektorze przedsiębiorstw urosły rok do roku "tylko" o 12,7 proc., a sierpniowa inflacja wyniosła 16,1 proc., więc realne dochody zmalały o 3,4 proc. rok do roku. To jednak dopiero początek zmiany trendu, na minusie dynamika realnych dochodów była też w maju i czerwcu. Jeśli firmy będą przeciwstawiać się presji płacowej, realne dochody mogą nadal maleć, co sprzyjać będzie ograniczeniu popytu i tłumieniu inflacji – czytamy w informacji.

Ekonomiści Banku Millennium zwracili uwagę, że w warunkach spowalniającego wzrostu gospodarczego, wysokiej inflacji i ujemnej realnej dynamiki wynagrodzeń, a także podwyżek stóp procentowych, presja inflacyjna ze strony popytu powinna stopniowo wyhamowywać.

"Niemniej inflacja ma uporczywy charakter, a firmy wciąż mają przestrzeń do przerzucania rosnących kosztów produkcji na ceny detaliczne. Być może to efekt przyspieszenia podwyżek cen i ochrony marż przed nadchodzącym wyraźnym spowolnieniem gospodarczym. Szczególnie że ekspansywna polityka fiskalna oraz inne działania rządu (m.in. wakacje kredytowe) wspierają dochody gospodarstw domowych i zmniejszają skuteczność działań RPP. Dane te powinny utrzymać przekonanie, że cykl podwyżek stóp jeszcze się nie zakończył" — wskazali eksperci Banku Millennium.

Jak długo jeszcze potrwają czasy względnie silnego popytu, biorąc pod uwagę dokonane już podwyżki stóp, spowolnienie gospodarcze, wysoką inflację, spadek sprzedaży hipotek oraz hamowanie dynamiki średnich płac realnych z jednej strony, ale z drugiej spore luzowanie fiskalne i dobrą koniunkturę na rynku pracy?

— Z punktu widzenia walki z inflacją istotne jest pojawienie się w gospodarce bariery popytu. Na ten moment badania ankietowe przeprowadzane przez GUS wskazują, że przedsiębiorstwa nie mają zbyt dużych trudności ze zbyciem swoich produktów. Sytuacja mocno różni się jednak pomiędzy sektorami. W przypadku dóbr trwałego użytku widać już, że popyt mocno wygasa. Dotyczy to m.in. sektora meblarskiego — mówił Marcin Kujawski.

Ocenił, że w najbliższych miesiącach popyt będzie słabł, jednak skala spowolnienia nie będzie na tyle znacząca, aby szybko doprowadzić do wyhamowania inflacji. — W swoim ostatnim wystąpieniu prezes Glapiński wskazywał, że zwiększyło się ryzyko inflacyjne w 2024 r. Zgadzamy się z tą oceną i uważamy, że zarówno inflacja CPI, jak i inflacja bazowa mogą nie powrócić do pasma odchyleń od celu inflacyjnego NBP do 2025 r. — dodał ekonomista BNP Paribas. Przypomnijmy, że punktowy cel NBP to 2,5 proc. (przedział to 1,5-3,5 proc.) – napisano dalej.

Na ostatnim posiedzeniu RPP — ku zaskoczeniu rynku — utrzymała stopę referencyjną na poziomie 6,75 proc. Na konferencji prezes Glapiński nakreślił scenariusz, w którym podwyżki stóp przez główne banki centralne i dekoniunktura ograniczają presję na wzrost cen na świecie, w tym surowców. Jednocześnie dotychczasowe podwyżki stóp w Polsce stłumią krajową presję popytową i będą ograniczały presję inflacyjną. Zdaniem prezesa spadek presji popytowej utrudni przerzucanie wyższych kosztów na ceny finalne, ograniczając efekty wtórne wcześniejszych szoków na inflację bazową – podał serwis.

Ekonomiści Credit Agricole zaznaczają, że napływające dane i wyniki badań koniunktury wskazują, że popyt konsumpcyjny jest obecnie silniejszy, niż wcześniej oczekiwali. "Uważamy jednak, że oczekiwany przez nas dalszy i znaczący wzrost inflacji w najbliższych miesiącach, będący następstwem kombinacji wzrostu cen nośników energii, ich wtórnych efektów inflacyjnych oraz luźnej polityki pieniężnej (w tym osłabienia kursu złotego) i fiskalnej, skłoni RPP do dalszych podwyżek stóp procentowych. Zgodnie z naszym zrewidowanym scenariuszem prognozujemy, że RPP dokona jeszcze dwóch podwyżek stóp po 25 pb (w listopadzie i w grudniu), po czym zakończy cykl podwyżek ze stopą referencyjną na poziomie 7,25 proc." — napisali w mediach.

Serwis Businessinsider.com.pl postawił pytanie, które brzmi, czy RPP wystarczy determinacji i odwagi do tego, aby jeszcze trochę podnieść stopy procentowe, jeśli dotychczasowe podwyżki stóp w połączeniu z innymi czynnikami nie doprowadzą do odpowiednio istotnego wyhamowania popytu. Inne banki centralne — jak amerykańska Rezerwa Federalna czy Europejski Bank Centralny — wskazywały, że priorytetem jest doprowadzenie inflacji do celu, co prawdopodobnie spowoduje wyraźne spowolnienie gospodarcze lub nawet recesję i pogorszenie sytuacji na rynku pracy (u nas priorytet zdaje się ostatnio mieć koniunktura, a nie walka z inflacją) – wyjaśnił serwis.

Jak napisano dalej - "W naszej ocenie większość RPP wydaje się godzić z faktem, że traci kontrolę nad procesami inflacyjnymi i jest gotowa zaakceptować okres podwyższonej inflacji i słabej waluty krajowej, unikając zdecydowanych działań w polityce pieniężnej w obawie przed pogorszeniem już słabnącej koniunktury. Obawiamy się, że taka strategia może przyczynić się do utrwalenia się uporczywej inflacji, czyniąc jej ograniczenie w przyszłości jeszcze bardziej kosztownym społecznie i ekonomicznie" — wskazali ekonomiści ING Banku Śląskiego.

Źle dzieje się również w samej RPP, skoro prezes i część członków Rady, skierowała zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby zasiadające również w Radzie – podał serwis Money.pl.     (jmk)

Foto: Biznes w Interia.pl - Interia
Źródło: / Businessinsider.com.pl / Money.pl /

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.