Według danych resortu finansów, w ub. r. wszczęto o prawie 29% mniej kontroli podatkowych niż rok wcześniej. W 97,6% stwierdzono nieprawidłowości. Uszczuplenia wyniosły prawie 2 mld zł, a pokontrolne wpłaty – blisko 809 mln zł. W tym roku liczba kontroli może być na podobnym poziomie, jak rok temu, ale w związku z tzw. dyrektywą DAC7, fiskus będzie sprawdzać, czy od płacenia podatków nie uchylają się firmy korzystające z internetowych platform sprzedażowych. Kontrolą może zostać objętych nawet 20 mln osób, nie tylko przedsiębiorców, ale również osób fizycznych.
W ocenie Agnieszki Wnuk z firmy Quidea i ekspertki BCC spadek liczby kontroli oznacza, że działania są mniej przypadkowe. Mamy do czynienia z lepszym typowaniem dzięki odpowiednim narzędziom. Coraz rzadziej zdarzają się kontrole, które nie są ukierunkowane na określony obszar czy zagadnienie. Ponadto, organy częściej sięgają po prostsze dla nich narzędzia, jak czynności sprawdzające. – Cyfryzacja rozliczeń podatkowych oraz rozwój gałęzi, określanej jako Digital Tax Compliance, której celem jest zapewnienie zgodności działań podejmowanych przez podmioty gospodarcze z przepisami podatkowymi, znacznie ograniczyły zakres dokonywanych optymalizacji podatkowych. Zatem w coraz większym stopniu rozliczenia podatkowe są poprawne. Kontrole są przeprowadzane na bieżąco, natomiast w organach podatkowych zalega mnóstwo niezakończonych spraw, a te pochłaniają czas urzędników i pieniądze podatników – komentuje dr Jolanta Gałuszka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, biegły sądowy w zakresie rachunkowości, prawa międzynarodowego i podatku VAT.
Spadek liczby wszczętych kontroli podatkowych nie jest złą wiadomością, co podkreśla Maciej Hadas, doradca podatkowy, partner w Grant Thornton. I dodaje, że istotna nie jest ilość, ale jakość prowadzonych działań. Zdecydowanie lepiej jest, żeby one nie były wszczynane na chybił trafił, ale miały określone podstawy w analizie ryzyka. Jak przekonuje ekspert, dziś fiskus dysponuje rozwiniętymi narzędziami, także informatycznymi. One pozwalają celować w takie targety, które rodzą nadzieję na wykrywanie nieprawidłowości, a więc w rezultacie ochronę interesów Skarbu Państwa.
– Typowanie podmiotów do kontroli odbywa się czasem na własne życzenie podatnika. Pozornie proste czynności, jak sprzedaż przez Internet czy reklama w nim, może zadziałać jak magnez na kontrolę podatkową. Przy tym popełnianie błędów czy dopuszczanie się nieprawidłowości nie zawsze jest działaniem celowym. Często jednak zdarza się, że podatnik nie ma świadomości popełnienia wykroczenia czy wręcz przestępstwa skarbowego. Mamy nieczytelne, skompilowane oraz niezrozumiałe przepisy podatkowe – dodaje dr Gałuszka.
Ponadto z danych resortu wynika, że w 2023 roku zakończono 13 023 kontroli podatkowych. To o 28,1% mniej niż w 2022 roku, kiedy było ich 18 120. Spośród ww. działań doprowadzonych do końca w ubiegłym roku, 12 713 wykazało nieprawidłowości (97,6% zakończonych). W podsumowaniu za 2022 rok widzimy 17 591 (97,1%). Rodzi się więc pytanie o to, co decyduje o takiej skuteczności. W ocenie Agnieszki Wnuk, kluczowy wpływ ma metodyczne typowanie do kontroli z góry przyjętym założeniem, że dany sposób rozliczenia określonej transakcji jest niewłaściwy. Dzięki posiadanym danym, organy mogą wyszukać przedsiębiorców, których zagadnienie dotyczy, a następnie – do nich trafić i oprzeć się na przygotowanej z góry tezie, że konkretny sposób działania jest niewłaściwy.
– Zdarza się, że urzędnik działa według starej i niechlubnej maksymy, którą parafrazując na realia podatkowe, można wyrazić w słowach – „dajcie mi dokumenty, a nieprawidłowości się znajdzie”. Szczególnie warto podkreślić fakt, że dokumenty, będące przedmiotem kontroli krzyżowej, weryfikowane są według indywidualnej opinii urzędnika. Przy tym, często nie przestrzega się przedmiotu kontroli bądź postępowania podatkowego prowadzonego wobec podatnika. W efekcie usiłuje się nieformalną drogą pozyskać dodatkowe informacje – stwierdza ekspertka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Jak zaznacza Maciej Hadas, co do zasady, kontrola powinna się zakończyć bez zbędnej zwłoki. Jednak organy podatkowe mają prawo ją przedłużać i często to robią. Muszą tylko o tym powiadomić kontrolowanego, podać przyczyny i wskazać nowy termin zakończenia kontroli. Są sytuacje, w których to jest uzasadnione np. koniecznością zgromadzenia materiału dowodowego czy przesłuchania świadków. Ale zdarzają się również przypadki tzw. czynności pozornych, gdy nic się nie dzieje, a sprawa stoi w miejscu.
– Dobrze przygotowany podatnik, z odpowiednim wsparciem, jest w stanie się wybronić przed stwierdzeniem jakichkolwiek nieprawidłowości. Jednak wymaga to czasu i odpowiedniego działania. Dobrym przykładem są kontrole z zakresu podatku u źródła, których ostatnio obserwujemy szczególnie dużo. Tutaj odpowiednie przygotowanie i możliwość wykazania posiadania i przestrzegania właściwych procedur jest kluczowa – dodaje ekspertka BCC.
Dodatkowo z przedstawionych danych wynika, że w 2023 roku wykryte uszczuplenia wyniosły 1,959 mld zł, a pokontrolne wpłaty – 808,85 mln zł. W porównaniu z rokiem wcześniejszym, to odpowiednio o 38,4% mniej oraz o 7,2% więcej. Wówczas było to 3,180 mld zł i 754,54 mln zł. Jak stwierdza Agnieszka Wnuk, kwoty uszczupleń są bardzo istotne. Ekspertka dodaje, że po kontroli podatkowej, wszczynane jest postępowanie, w ramach którego podatnik ma więcej czasu na przedstawienie swojego stanowiska, argumentów, a także dowodów. W praktyce, niejednokrotnie organy wycofują się w ramach postępowania z części ustaleń z kontroli podatkowej. Istnieje również możliwość odwołania się od decyzji i złożenia skargi do sądu.
– Trudno powiedzieć, skąd ten zanotowany wzrost wpłat pokontrolnych. Z jednej strony pokazuje to, że działania organów podatkowych są zasadne, a wynik to nasze wspólne odzyskane dla budżetu państwa pieniądze. Z drugiej strony, działania organów podatkowych mogą mieć efekt mobilizujący podatników do lepszego przyjrzenia się ich zobowiązaniom podatkowym po to, aby unikać nieprzyjemności w czasie kontroli – mówi partner w Grant Thornton.
Dr Gałuszka przypomina, że w ub.r. zaczęła obowiązywać tzw. dyrektywa DAC7, która nałożyła na niektórych polskich przedsiębiorców nowe obowiązki. W związku z tym organ podatkowy będzie sprawdzać, czy firmy korzystające z Booking, Allegro, Vinted, Amazon, OLX oraz innych platform nie uchylają się od obowiązku płacenia podatków. Kontrolą ma zostać objętych nawet 20 mln osób. Nowe przepisy pozwolą na monitorowanie wszystkich handlujących na portalach internetowych. Dotyczy to również osób fizycznych. Jak podkreśla ekspertka, urzędnik, który wyraża chęć wsparcia podatnika, ma ograniczone pole decyzyjności, próbując pomóc. Wynika to z jednej strony z przepisów, a z drugiej – z katalogu źródeł prawa w Polsce.
– Kontrole były, są i będą. Taka jest rola państwa, żeby dbać o wpływy podatkowe i zmniejszać szarą strefę oraz działania naruszające prawo. W mojej ocenie, w tym roku działań kontrolnych można się spodziewać na podobnym poziomie, co w ubiegłym roku. Liczę na to, że będą to kontrole profesjonalne i zgodne z zasadą szybkości postępowania. Oczekuję także, że urzędnicy wezmą sobie wreszcie do serca zasadę, że wszelkie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść podatnika – podsumowuje Maciej Hadas.
Źródło: © MondayNews Polska
Foto: DlaHandlu.pl // shutterstock