718 tys. przybyło po marcowym autozapisie w PPK. W sumie w programie uczestniczy już 3,3 mln osób. Wciąż jednak wielu wypisujących się z PPK przyznaje, że brakuje im zaufania do państwa i obawia się o odebranie tych pieniędzy – podał serwis Businessinsider.com.pl
— Po autozapisie liczba uczestników PPK zwiększyła się po autozapisie o 718 tys. Partycypacja po autozapisie to 3,3 mln osób. W najbliższych dwunastu miesiącach liczymy, że będzie to ponad 3,5 mln osób. Wartość aktywów pod autozapisie to 14,9 mld zł, liczymy, że do końca roku będzie to ok. 20 mld zł — poinformował Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Największym wyzwaniem okazuje się przekonanie do PPK pracowników w najmniejszych firmach. Tam często w ogóle programy nie są uruchamiane. Niska partycypacja dotyczy też m.in. ochrony zdrowia i edukacji – czytamy w informacji.
Tuż przed tzw. autozapisem do PPK, który nastąpił 1 marca, we flagowym produkcie emerytalnym stworzonym przez rząd oszczędzało 2,94 mln osób, a ich aktywa wynosiły 13,1 mld zł. Z początkiem marca wspomniany automatyczny zapis objął 8 mln osób, które musiały złożyć odpowiednią deklarację, by zrezygnować z oszczędzania – zauważył serwis.
Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, podkreślał, że PPK są niezwykle korzystne, bo wpłaty od pracowników w ogólnych aktywach programu wynoszą niewiele ponad 50 proc.
— Połowa wpłat uczestnika pochodzi od pracodawcy lub państwa. Przeciętny uczestnik systemu ma na swoim rachunku PPK o 113 proc. więcej niż wpłacił — mówił.
Największą obawą pracowników wypisujących się z programu jest brak zaufania do systemu, czyli po prostu strach przed tym, czy ktoś tych pieniędzy nie przejmie, tłumaczył Paweł Borys.
W podziale na województwa największa partycypacja występuje na Mazowszu.
Okazuje się, że w PPK oszczędzają nie tylko Polacy, ale i obcokrajowcy. W tym ok. 100 tys. to Ukraińcy.
Bartosz Marczuk przypomniał też, że pieniądze z PPK w niektórych sytuacjach można wypłacać bez utraty żadnych oszczędności z programu - wyjaśniono.
Pracownicze Plany Kapitałowe tworzono jako lek na problem niskich emerytur w bliskiej przyszłości. Pomysł był prosty — poza emeryturą z ZUS, która z każdym rokiem będzie coraz niższa względem ostatniej wypłaty, miała pojawić się "emerytura" kapitałowa z oszczędności gromadzonych przez całą karierę. W tym celu pracownik co miesiąc odkłada niewielki odsetek swojej pensji, podobną kwotę dokłada pracodawca, a państwo raz do roku dorzuca kilkaset złotych bonusu. Pieniądze są inwestowane na rynku — im starszy jest pracownik, tym bardziej zachowawczo – czytamy w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Bank.pl
Źródło: Businessinsider.com.pl