Kto pływa na golasa? Cotygodniowy komentarz ekonomiczny

Kto pływa na golasa? Cotygodniowy komentarz ekonomiczny

Istnieje szereg instrumentów zabezpieczających wierzycieli przed ryzykiem stopy procentowej. Niemniej, na końcu kolejki, ktoś na długich pozycjach zajętych na długu o stałym oprocentowaniu musi tracić. To właśnie ci inwestorzy o gołych (niezabezpieczonych) pozycjach mają powody do strachu.

Beneficjentem obecnej sytuacji są kredytobiorcy i emitenci obligacji, którzy zaciągali swoje zobowiązania w okresie obowiązywania ultra niskich stóp procentowych. Ktoś, kto spłaca kredyt lub obligacje zaciągnięte przy zerowej stopie może dziś uśmiechać się pod nosem obserwując tempo, z jakim rośnie rentowność obligacji skarbowych w USA (to do nich „podpięte” jest oprocentowanie udzielanych kredytów hipotecznych). Teoretycznie biorcą ryzyka kredytowego są banki, które tego finansowania udzieliły, ale banki pełnią w tym systemie rolę kasyna – nie biorą na siebie ryzyka, lecz rozrzucają je po innych uczestnikach rynku. Kredyty hipoteczne są pakowane w MBS (odpowiednik naszych listów zastawnych), a kredyty korporacyjne i obligacje skarbowe zabezpieczane kontraktami na stopę procentową. Zatem ryzyko stopy procentowej wędruje dalej – do funduszy emerytalnych, ubezpieczeniowych i inwestycyjnych, które nie posiadają ustalonego horyzontu inwestycyjnego. W normalnych warunkach sytuacja, w której sukcesywnie kupują coraz wyższą stopę procentową jest dla nich nawet korzystna – w ten sposób uśredniają rentowność portfeli, które przyniosą zysk, kiedy sytuacja się odwróci. Dla uczestnika tych funduszy przez ostatnie cztery dekady taka sytuacja oznaczała, że jeden zły rok, w którym stopy procentowe rosły, a stopy zwrotu spadały, przekształcał się w kolejne lata tłuste (kiedy stopy procentowe i rentowności spadały). A kiedy twoim horyzontem jest osiągana za kilka dekad emerytura, takie jednoroczne spadki zysków nie mają większego znaczenia.

Ale teraz sytuacja jest inna. „Zły rok” zaczął się w latem 2020 r. i potrwał aż do jesieni 2022. Odbicie po nim okazało się rachityczne, a teraz okazuje się, że kolejny rok może być również bardzo słaby, bo rentowności wspinają się na kolejne wieloletnie maksima, co oznacza spadek cen obligacji. Cierpliwość inwestorów ma swoje granice i wygląda na to, że w przypadku części z nich właśnie zostały przekroczone. Stąd tak gwałtowny wzrost rentowności obligacji w USA w ostatnich dniach. Jedenastomiesięczna konsolidacja poprzedzająca wybicie sugeruje, że nie ma mowy o przypadkowych wahaniach, które lada chwila zmienią kierunek. To poważny, długo przygotowywany ruch. Jeśli rentowności spadną, korekta zostanie wykorzystana przez tych wszystkich, którzy zostali z papierami i zaczynają tego coraz bardziej żałować. I dopiero jeśli ta druga fala okazałaby się słaba, można mieć nadzieję na uspokojenie. Później może także na zmianę trendu. Ale na razie to ta pierwsza dopiero nabiera rozpędu, gnana stop-lossami przez inwestorów, którzy nie wiedzieli w co się pakują, kiedy kupowali obligacje w czasie pandemii i uśredniali cenę przez pierwszą połowę br. licząc na odbicie rynku.

Nie jest to jednak problem tylko posiadaczy długu, ale też dłużników, którzy nigdy nie zamierzali spłacać długów, a liczyli na to, że rynek da im możliwość refinansowania i rolowania zadłużenia w nieskończoność. To oczywiście cecha budżetów centralnych, ale także niektórych, źle zarządzanych firm. Prawie cztery lata temu, tuż przed pandemią, Bloomberg cytował zarządzającego, który „trzy razy zaglądał pod każdy kamień w poszukiwaniu rentowności”. Te papiery zapadają teraz lub zapadną wkrótce i warunkiem zatrzymania inwestorów, którzy weszli na rynek na golasa, jest zaoferowanie im możliwości powetowania strat. Czyli wysokiego oprocentowania grubo przewyższającego inflację i bieżącą (a nie przewidywaną) stopę funduszy federalnych. Dopiero takie warunki, będą powrotem do standardów wcześniejszych czterech dekad. Problem w tym, że nie każdego dłużnika na te podwyższone odsetki stać, a rynek dokładnie wie, którzy emitenci znaleźli się zbyt daleko od brzegu. I spirala się nakręca.

Emil Szweda, Obligacje.pl

Foto: wGospodarce.pl // Pixabay

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.