Fed zamierza sprzedać skupowane do końca ub.r. obligacje korporacyjne. Reakcja rynku na ten komunikat była nieznaczna po stronie rentowności papierów firm. Skarbowych ruszyła przez krótki czas na północ.
Zapowiadana sprzedaż ma ruszyć jeszcze tego lata, a Fed zamierza pozbyć się papierów korporacyjnych (i ETF’ów w nie inwestujących) przed końcem roku. Sama operacja ma być prowadzona delikatnie i z minimalnym wpływem na rynek. Reakcja rentowności była znikoma, co nie może dziwić wobec skali zapowiadanych transakcji. Fundusz nadzorowany przez Fed (bank rezerw nie mógł bezpośrednio kupować obligacji firm, stworzył więc wehikuł specjalnego przeznaczenia) skupił w ub.r. papiery korporacyjne za 12,7 mld dolarów. To kropla w porównaniu do operacji przeprowadzanych na papierach skarbowych, gdzie limit wydatków ustalono na 120 mld USD. Miesięcznie.
Nie ma zatem niczego nadzwyczajnego w braku reakcji rynku – Fed jest na nim zbyt małym graczem, by jego operacje były widoczne. Jednak, choć rzeczniczka Fed zapowiedziała, że operacja nie ma nic wspólnego z polityką monetarną i w żadnej sposób nie przesądza o operacjach na rynku papierów skarbowych, ten ostatni zareagował wyraźniej. W czwartek i piątek rentowność 10- i 30-latek rosła (pod koniec dnia wyraźnie spadła po słabszych od oczekiwanych danych z rynku pracy), choć i w tym wypadku zmiany nie były duże. Od ponad trzech miesięcy rentowności obligacji USA konsolidują w się w korytarzu 25 punktów bazowych i dopiero wyznaczenie nowych szczytów lub dołków da odpowiedź na pytanie, czy fala wyprzedaży będzie kontynuowana czy też okaże się zaledwie korektą w wieloletnim trendzie spadkowym. Na niemieckim rynku ponowne zejście rentowności 10-latek poniżej minus 0,2 proc. wskazuje na rosnącą siłę popytu.
U nas konsolidacja trwa dopiero od miesiąca. W ostatnich dniach sytuacja uspokoiła się po zapowiedzi przeprowadzenia skupu obligacji na aukcji 16 czerwca (wcześniej inwestorzy poznają decyzję RPP, a Adam Glapiński na konferencji prasowej zapewne powie, dlaczego NBP na ostatniej aukcji w maju nie odkupił (nieoczekiwanie) żadnych papierów skarbowych. Ich rentowność jest wciąż najwyższa od marca ub.r., co przekłada się na stopy zwrotu funduszy dłużnych w ujęciu 12 miesięcy. Średnio fundusze polskich papierów skarbowych zarobiły w tym czasie 0,7 proc., a fundusze polskich obligacji korporacyjnych 3 proc. – coraz więcej inwestorów może mieć zatem wątpliwości czy w okresie podwyższonej inflacji fundusze z dominującym udziałem papierów skarbowych spełnią swoją rolę.
Tymczasem problem z ulokowaniem nadwyżek gotówkowych narasta. Z lektury raportów za I kwartał wynika, że wielu emitentów zarobiło w tym czasie na odsetkach od lokat okrągłe 0 złotych, mimo że na brak gotówki bynajmniej nie mogli narzekać. Przy prowadzeniu zyskownego biznesu problem kosztów odsetkowych netto można marginalizować jeszcze długo, ale kiedy RPP zacznie podnosić stopy, wzrost kosztów finansowych będzie widoczny wyraźniej, zwłaszcza tam, gdzie działalność operacyjna jest silnie lewarowana długiem o zmiennym oprocentowaniu. Wypłacalności emitentów z Catalyst to raczej nie zagrozi, ale zyski netto mogą rosnąć wolniej.
Na Catalyst ceny nadal są wysokie, a inwestorzy mają niewielkie możliwości lokowania nadwyżek. W tym kontekście 10,2 mln zł pozyskane przez Michael/Strom Obligacji Korporacyjnych FIZ z pierwszej prawdziwie publicznej emisji certyfikatów jest sukcesem umiarkowanym. Uwagę indywidualnych inwestorów kradnie być może rynek akcji i obligacje indeksowane inflacją.
Foto: Wikipedia
Emil Szweda, Obligacje.pl