Zbuntowane rynki

Emil_Szweda.jpg

Rynek kontraktów FRA wycenia dwie podwyżki stóp przed wakacjami przyszłego roku. Kontrakty IRS wyceniają średni WIBOR w okresie pięciu lat na 1,3 proc. (0,6 proc. sześć tygodni temu). Zabawa w regulowanie rentowności przy pomocy realnie ujemnych stóp może nie skończyć się dobrze.

Sytuacja na rynkach zmienia się i to bardziej dynamicznie, niż ktokolwiek mógł zakładać, inwestorzy powiększają krótkie pozycje na amerykańskie obligacje tak mocno, że stopa repo spadła na chwilę do minus 4,25 proc. (to znaczy, że pojawiło się tak dużo chętnych do sprzedaży obligacji i zajęcia krótkiej pozycji, że wpłynęło to na stawki lokowania dolarów, którymi zalany został rynek przez grających na spadek cen obligacji i deponujących dolary pod zastaw pożyczanych obligacji). Poprzednio takie zdarzenia miały miejsce, ale w sytuacjach kryzysowych, np. w szczycie paniki covidowej przed rokiem.

Teraz powodów do paniki nie ma innych niż strach przed wzrostem inflacji. Ale co to wszystko może oznaczać dla zwykłych inwestorów, którzy nie myślą o zarabianiu na wyprzedaży obligacji skarbowych w USA czy w Polsce?

Rentowność naszych 10-latek przekroczyła w piątek 1,6 proc. i znalazła się na poziomie takim jak przed rokiem. Od tego czasu stopa referencyjna spadła w Polsce o 0,9 pkt proc., a NBP rozpoczął skup obligacji z rynku. Wszystko pozwoliło trzymać rentowności na obniżonym poziomie (1,15-1,5 proc.) do końca lutego tego roku, ale rynek okazał się silniejszy od NBP. Tam, gdzie jedni zarabiają inni ze zdziwieniem liczą straty – inwestorzy indywidualni, którzy powierzyli środki funduszom obligacji skarbowych mogą nie mieć świadomości, że taka inwestycja również może przynieść straty w przypadku wzrostu rentowności (spadku cen) obligacji. U nas zjawisko jest wprawdzie gwałtowne, ale krótkotrwałe. Najbardziej dojrzałe jest właśnie w USA, gdzie rentowności rosną od sierpnia, a niemieckie bundy tracą od początku tego roku.

Wskazówki z historii podobnych wystrzałów z przeszłości każą zachować ostrożność wobec możliwości dalszej wyprzedaży obligacji, komentatorzy coraz częściej wspominają o możliwości włączenia się Fed do gry i kontrolowania krzywej rentowności lub zastępowania w bilansie papierów krótkich tymi o dłuższym terminie zapadalności. Jerome Powell w czwartkowym wystąpieniu dał jednak do zrozumienia, że nie widzi niczego nadzwyczajnego w zachowaniu rynku, co może skłonić jego uczestników do przetestowania cierpliwości Powella i sprawdzenia jak wysoko muszą wzrosnąć rentowności, zanim Fed uzna nadzwyczajność sytuacji.

Inwestorzy indywidualni znad Wisły być może nie stawiają sobie takich pytań jak ekonomiści i zarządzający funduszami, ale podejmują dobre w tej sytuacji decyzje. W ub.r. zadłużenie skarbu państwa z emisji obligacji oszczędnościowych wzrosło o 14 mld zł, z czego 85 proc. – podobnie jak rok wcześniej -przypadło na obligacje indeksowane inflacją. W nowej projekcji NBP przewiduje wyższe tempo wzrostu cen (nawet do 4,2 proc. w 2023 r.), niemniej wybór tych instrumentów oznacza, że naliczane odsetki mogą tylko zrekompensować inwestorom skutki wzrostu inflacji (ze względu na niższe oprocentowanie w pierwszym roku i podatek od zysków kapitałowych), lecz lepsze to niż 0 proc. w banku. Szansą na pobicie inflacji i uwolnienie się od ryzyka tworzonego przez politykę pieniężną jest też zakup obligacji korporacyjnych. Bynajmniej nie ze względu na wyższe kupony związane z ryzykiem kredytowym, ale ze względu na powiązanie oprocentowania ze stawkami WIBOR. Jeśli inflacja wymknęłaby się spod kontroli, jak obstawiają to rynki obligacji, wówczas oprocentowanie takich obligacji miałoby szansę na wzrost i – przy odpowiedniej marży – pokonanie inflacji.

Emil Szweda, Obligacje.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.